Aktualności

16 sierpnia 2016

Ryba psuje się od głowy? Używane auto od dealera VW na pewno będzie „bezwypadkowe”, taka jest procedura sprzedaży

Afera dieselgate dotyczy najwyższych władz koncernu Volkswagen, które wiedziały i w pełni akceptowały działania mające na celu oszukanie klientów. To pozwala domniemywać, że w firmie panuje ogólne przyzwolenie na machlojki, a na pewne sprawy przymyka się oko. Nie zdziwiliśmy się zatem zbytnio, gdy dowiedzieliśmy się o bulwersujących perypetiach Pana Marcina, który przy zakupie nowego polo, zostawił u dealera VW swój stary samochód w rozliczeniu.

Auto było po poważnej kolizji, miało spawane podwozie oraz „tony” szpachli na większości elementów blacharskich. Problemu zapewne by nie było, gdyby Pan Marcin nie natknął się na nie przypadkowo w ogłoszeniu w którym dealer VW opisał je jako „bezwypadkową igłę”. W rozmowie telefonicznej i korespondencji mailowej, dealer wspomniał jedynie, że auto miało malowane drzwi po szkodzie parkingowej, ani słowa o poważnym wypadku w przeszłości.

Pan Marcin postanowił wyjaśnić sprawę i kilkukrotnie próbował dowiedzieć się, dlaczego powypadkowa przeszłość auta jest zatajana przez dealera VW. Otrzymał odpowiedź, że takie są procedury sprzedaży używanego samochodu, a klient jest informowany o powypadkowej historii auta dopiero w momencie zakupu(sic!). Dealer twierdził także, że „jesteśmy w Polsce, nie w Niemczech, tak się sprzedaje samochody”.
Cóż, to chyba nie wymaga komentarza. Zastanawiamy się co tak naprawdę znaczą dla Volkswagena słowa „uczciwość” i „rzetelność”, boimy się, że… nic.

Więcej informacji o sprawie znajdziecie na facebooku pana Marcina, link poniżej.

https://m.facebook.com/marcin.grabon.7/posts/1154322031291535

,